Niektóre metody, które wykorzystuję w pracy z dziećmi niepełnosprawnymi intelektualnie

W pracy z dziećmi niepełnosprawnymi intelektualnie wykorzystywałam różne metody i techniki oddziaływań, które modyfikowałam w zależności od potrzeb i możliwości dziecka, a przede wszystkim od tego, jaki zespół wad i zaburzeń rozwoju był u niego wyraźnie dominujący oraz w jakim stopniu mogły pomóc w nawiązaniu pozytywnego kontaktu z dzieckiem.

Dzieci, które obejmowałam terapią, były wstępnie zdiagnozowane przez szereg specjalistów ,jako głęboko, znacznie i umiarkowanie niepełnosprawne intelektualnie, z objawami mózgowego porażenia dziecięcego, padaczki i braku lub opóźnienia rozwoju mowy(a właściwie braku umiejętności komunikowania się z otoczeniem społecznym),z zespołem Downa, Retta, autyzmem.

Ich kompleksowy proces terapii i idący z tym równolegle dobór metod ukierunkowałam na :

  1. nawiązanie kontaktu z dzieckiem , dziecka z otoczeniem

  2. rozwijanie umiejętności rozumienia adresowanych do dziecka komunikatów,

  3. masaże.

  4. elementy ćwiczeń energoterapeutycznych,

  5. ćwiczenia usprawniające narządy mowne,(ćwiczenia oddechowe, kinestezji artykulacyjnej, fonacyjne i słuchowe, realizowane w formie zabawowej)

  6. stosowanie różnych sposobów komunikacji adekwatnych do potrzeb dziecka i jego możliwości percepcyjno- motorycznych(np. metoda dotyku i analizy głosów ciała, metoda mimiczna, metoda słowno-gestowa-MAKATON, metoda symboli graficznych Piktogram,

  7. rozwój procesów poznawczych w toku zabiegów pielęgnacyjnych, zajęć korekcyjno-usprawniających i celowo organizowanych zabaw aktywizujących funkcje wzrokowe, słuchowe i ruchowe

  8. rozwój funkcji percepcyjno-motorycznych i umiejętności samoobsługowych(w tym umiejętności żucia ) na miarę możliwości oraz życiowych i społecznych potrzeb dziecka.


Oto niektóre z metod , które stosowałam w aktywizowaniu i usprawnianiu dzieci podczas indywidualnych i grupowych zajęć logopedycznych, całość zajęć prowadziłam w oparciu o zasadę „bawiąc-uczyć”:

-metoda komunikacji przez dotyk,

-masaż twarzy dziecka przed posiłkiem,

-masaż twarzy usprawniający narządy artykulacyjne

wg dr E. Stecko,

Shantala, Castillo-Moralle’s.

-masaż zabezpieczający przed atakami padaczki,

-metoda Ruchu Rozwijającego Weroniki Sherborne,

-metoda M.Ch,Knillów,

-metoda F.Affolter

-malowanie dziesięcioma palcami,

-metoda psychostymulacyjna kształtowania mowy,

-metody alternatywne: piktogram(symboli graficznych) i makaton

(słowno-gestowa),

-metoda gestykulacyjna; wyrażania „tak”. „nie”

(lub przez wskazanie wzrokiem lub sprawną częścią ciała

na napis),

-Metoda Dobrego Startu,

-zabawy z rytmem , muzyką i piosenką,

-zabawy paluszkowe wg Szumanównej,i wiele innych.


Metoda komunikacji przez dotyk

Stosując te metodę dostarczałam dzieciom różnego rodzaju doznań za pośrednictwem ręki. Zajęcia rozpoczynałam od najprostszych ćwiczeń, podczas których ujmowałam ręce dziecka i dotykałam jego twarzy, twarzy matki lub innych osób towarzyszących. Dotyk twarzy matki pozwolił na zwrócenie uwagi dziecka na liczne szczegóły jej twarzy(i w ogóle twarzy ludzkiej), takie jak oczy, usta, uszy, oraz identyfikacje u innych osób. Z biegiem czasu przybywało doświadczeń dziecka, przybywało też więcej przedmiotów których dzieci dotykały i identyfikowały je ze znanymi im już przedmiotami(np. inne części ciała ludzkiego, zabawki, przedmioty codziennego użytku, owoce, warzywa itp.). W metodzie tej wykorzystywałam przedmioty sprawiające dziecku przyjemność, a także dostarczające mu różnego rodzaju wrażeń(np. smakowych: smakołyki, lizaki, ciastka, owoce czy termicznych: zimne, ciepłe, itp.). Celem moich zajęć było bogacenie doznań, ale także dostarczanie przeżyć, które wyzwalały radość sprawczą dzieci.


W ramach terapii logopedycznej dzieci z dysfunkcją oddechowa oraz nieprawidłowościami w zakresie jedzenia stosowałam masaż dziecka przed posiłkiem. Wykonywałam go 30 minut przed posiłkiem. Na skórze dziecka rozcierałam niewielką ilość oliwki, wykonywałam go w formie głaskania: ugniatania palcami, rozcierania, oklepywania. Kolejno przechodziłam od barków, szyi, czoła, policzków do ust masując również dziąsła, podniebienie oraz język. Celem masażu było obniżenie występującego u dzieci nieprawidłowego napięcia różnych grup mięśniowych aparatu artykulacyjnego.


Ponadto usprawniałam narządy artykulacyjne poprzez masaże twarzy wg dr E. Stecko, Schantala, Castillo- Moralles’a. Masaże te stosowałam w celu przygotowania narządów artykulacyjnych do podjęcia funkcji mowy. podjęcia funkcji ruchów mimicznych, artykulacyjnych, do jedzenia, picia oraz ogólnej stymulacji twarzy i ust zwłaszcza na poziomie odruchów wrodzonych. Dzięki stymulacji neuromotorycznych punktów twarzy w ustno-twarzowej terapii regulacyjnej Castillo Moralles’a uzyskałam dobre rezultaty w zwiększaniu kontroli dziecka nad mięśniami twarzy i ich ruchem. Metody te stosowałam naprzemiennie z masażem.



Podczas wieloletniej pracy z dziećmi niepełnosprawnymi bardzo często obserwowałam ataki padaczki, które pojawiały się w różnych momentach ich życia i miały bardzo zróżnicowane nasilenie. Posiłkując się literaturą z zakresu neurologii przekonałam się, że można w znacznych stopniu wywierać wpływ na zachowania dzieci chorych na padaczkę. Wprowadziłam masaż zabezpieczający przed atakami padaczki. Podczas zajęć przytulałam dzieci, głaskałam po głowie i karku oraz przemawiałam pewnym, lecz łagodnym, „ciepłym” głosem, co jak się przekonałam ,po pewnym czasie zaczęło przynosić pozytywne wyniki. U większości dzieci, które poddawałam tego rodzaju zabiegom, jak wykazała obserwacja moja, rodziców i nauczycieli z nimi pracujących, zmniejszyła się znacznie liczba ataków. Rezultatem wprowadzenia tej metody było rozluźnienie psychiczne dziecka oraz poprawienie jego stanu psychicznego tym samym poprawienie komfortu życia.


Ważnym elementem w rehabilitacji dziecka ze sprzężonymi zaburzeniami rozwoju jest ruch. Toteż do swojej praktyki zawodowej wprowadziłam metodę ruchu rozwijającego W. Sherborne. Celem moich oddziaływań było osiągnięcie wewnętrznego spokoju, zrelaksowanie i odprężenie dziecka. Metoda ta w dużym stopniu nawiązuje do wczesnoniemowlęcych zabaw rodziców z dziećmi(tzw. baraszkowanie). Stosując tą metodę dążyłam do wykształcenia u dziecka niepełnosprawnego obrazu samego siebie, jak też do komunikowania siebie. Aby realizować ten cel stosowałam ćwiczenia, które służyły nawiązywaniu kontaktu emocjonalnego i koncentracji wzrokowej. Moje oddziaływania były ukierunkowane na rozwijanie poczucia bezpieczeństwa u dzieci oraz zaufania do dorosłych, Uczyłam współdziałania i partnerstwa, wspomagałam je w poznawaniu schematu ciała i orientacji w przestrzeni. Stopniowo uczyłam opanowywania lęku i emocji, a w rezultacie do rozluźniania się i relaksu. Posługując się tą metodą stosowałam zasadę stopniowania trudności oraz pamiętałam o zapewnieniu dziecku komfortu psychicznego. Ćwiczenia dobierałam wg potrzeb indywidualnych każdego dziecka, stopnia trudności komunikacyjnych, możliwości przystosowawczych, wieku życia, poziomu lęku, pory roku a nawet pory dnia. Dla potrzeb tej metody dokonałam również wyboru muzyki, która stanowiła podkład rytmiczny i towarzyszyła przyjemnej zabawie podczas zajęć które prowadziłam (kaseta z nagraniami jest w moim posiadaniu).


Metoda psychostymulacyjna jest systemem wielu technik terapeutycznych, powiązanych ze sobą programów terapeutycznych budowanych dla każdego dziecka indywidualnie. Pracując tą metodą tworzyłam sytuacje terapeutyczne o wysokich wartościach dodatnich i ukierunkowałam swe działania na spełnienie dwóch warunków:

- właściwej stymulacji mową w sytuacjach terapeutycznych

i poza nimi,

- stworzenie warunków dla poczucia pełnego bezpieczeństwa

fizycznego i społecznego dziecka poddanego terapii.

W ramach pierwszego z wymienionych punktów kreowałam sytuacje terapeutyczne tak, by nadać im jak największą atrakcyjność. Zachowania dziecka stanowiły dla mnie informacje zwrotne o tym, czy udało mi się ten cel osiągnąć.

Ten efekt starałam się osiągnąć tworząc warunki sprzyjające pojawieniu się spontanicznej aktywności słownej(S.A.S). Występowała ona u dziecka wtedy, gdy mówiło ono z własnej potrzeby, bez dodatkowych wzmocnień lub instrukcji.


S.A.S przyjmuje dwie formy:

  • ekspresyjną, ( słowny wyraz myśli, przeżyć, wrażeń, uczuć) oraz

  • komunikacyjną, (czyli wypowiedzi skierowane do innych ludzi).

Mowa ekspresyjna występowała w zabawach, wypowiedzi miały charakter mowy egocentrycznej:

.Za najbardziej atrakcyjną dla dziecka uważałam tę sytuację ,w której zachowywało się entuzjastycznie, było aktywne słownie i ruchowo, świetnie się bawiło. Zmierzając do wywołania S.A.S u dzieci poddawanych terapii podejmowałam działania :

  1. zmniejszającego ograniczenia w zakresie S.A.S

  2. wspierające do mówienia

  3. ułatwiające mówienie.



W zakresie technik zasygnalizowanych w punkcie 1. mieściły się techniki pracy z ciałem, których celem było zlikwidowanie wtórnych zaburzeń funkcjonowania CUN oraz aparatu mowy. Wtórne zaburzenia pojawiają się jako efekt zaburzeń pierwotnych, czyli uszkodzeń anatomicznych. Zaburzenia pierwotne prowadzą do nieprawidłowej relacji z otoczeniem, stwarzającym przesłanki, dyskomfortu psychicznego

W zakresie tych technik stosowałam się w tej metodzie:

- relaks,

- ćwiczenia energetyzujące,

- ćwiczenia oddechowo-głosowe,

- ćwiczenia rozwibrowujące.



Działania zawarte w punkcie 2 wspierające motywację do mówienia polegały na manipulowaniu czynnikiem atrakcyjności sytuacji terapeutycznej, zapewnieniu dziecku bezpośredniej stymulacji słownej oraz wywoływaniu wyuczonych reakcji werbalnych.

Aby osiągnąć ten cel stosowałam następujące działania:

- „zalewanie mową”, ( w pracy praktycznie nie występowały okresy

milczenia),

- sytuację parateatralne ,

- inspirację plastyczne, dźwiękowe, głosowe, (ich celem było

wywoływanie lub wzmocnienie skojarzeń słowno-zmysłowych),

- zabawy tematyczne.


Realizując trzeci kierunek oddziaływań na S.A.S zawarty w punkcie 3. stosowałam następujące techniki:

- rytmogesty,

- kreacje ruchowe,

- techniki autoekspresyjne,

- ćwiczenia artykulacyjne swoiste dla tej metody



Ważną część w tej metodzie stanowiły działania rozwijające strukturę języka. Do nich należały techniki pracy nad rozwojem struktur zdaniowych oraz form komunikacji językowej (dialogu, rozmowy, opowiadania)

Ponieważ zaburzenie mowy stanowi potencjalny czynnik stresogenny nie tylko dla dziecka które jest nim dotknięte, ale też dla jego rodziny. Dziecko z zaburzeniami mowy odczuwało stały dyskomfort nie mogąc przekazań bliskim osobom własnych intencji, odczuć i myśli. Dotyczyło to zwłaszcza dzieci, które dobrze rozumiały mowę, miały jednak trudności w mówieniu. Był to stres, który można nazwać stresem komunikacyjnym. Moją rolą było udzielanie wsparcia w pokonaniu tego stresu poprzez wprowadzenie pozytywnych emocji do komunikacji językowej i stworzenie radosnego klimatu terapii :

  • poprzez prowadzenie sesji terapeutycznych w parterze (na materacu, podłodze)- zniżałam się do pozycji dziecka, mówiłam głosem nasyconym pozytywną emocją, unikałam negatywnych ocen dziecka zawartych w wypowiedziach, gestach czy w wyrazie twarzy.

  • stosując techniki pozytywnego oddziaływania na ciało i psychikę- relaks psychostymulacyjny.


Niezwykle ważne w metodzie psychostymulacyjnej były ćwiczenia oddechowo-głosowe. Z punktu widzenia komfortu psychicznego człowieka najbardziej pożądany jest wzorzec oddychania brzuszno - dolnożebrowego. Jest naturalny, pojawia się spontanicznie w stanie odprężenia. Nie wymaga uczenia się, lecz raczej przypomnienia. W praktyce oznaczało to konieczność usunięcia czynników, które utrudniały jego realizację, były to napięcia mięśniowe w obszarze szyi, brzucha i klatki piersiowej.

Wstępem do ćwiczeń oddechowo-głosowych które są stosowałam w tej terapii był relaks. Jego celem było usunięcie napięć, co przyczyniło się do poprawy wzorca oddechowego.

Następnym krokiem w pracy nad oddechem było wzmacnianie reakcji ciała, które sprzyjają utrwaleniu wzorca oddechu brzuszno - dolnożebrowego (leżenie na brzuchu, wciąganie powietrza nosem, wypuszczanie ustami, dążyłam do tego by wydechowi towarzyszył głos- aaaaaaa, uuuuuu, ooooo. W tym czasie uciskałam dłońmi dolne żebra, podczas wydawania głosu układałam dłonie po obu stronach kręgosłupa, podczas wydechu zwalniałam nacisk dłoni. Następnie przechodziłam do młoteczków - opukiwania całego kręgosłupa z góry do dołu. Dziecko wydawało przy tym głos, który zaczynał drgać, wibrować (można to wykonać na kolanach, na stołku , lub dużej piłce).

Bardzo ważne w tej metodzie było wytworzenie motywacji do mówienia, to czynnik, który skłaniał dziecko do nawiązywania słownego kontaktu z innymi ludźmi. Dla wzmocnienia motywacji do mówienia stosowałam takie formy pomocy, które dawały dziecku, poczucie sukcesu,( czyli przy słabym poziomie rozwoju mowy podawałam wielokrotnie właściwe wzorce wypowiedzi, ale nagradzałam każdą próbę i zrealizowanie). Bardzo ważne w mojej strategii wzmacniania pozytywnego był odpowiedni dobór wzmocnień.



Techniki wspierające motywację do mówienia to:

  • technika „zalewania mową”, mówiłam bardzo dużo, omawiając i komentując każda sytuację, wykonywane czynności, oglądane obrazki

  • technika wielokrotnych powtórzeń to procedura wielokrotnego powtarzania wybranych zdań lub słów, które chciałam ustalić w pamięci słuchowej dziecka.

  • formuła zabawy tematycznej. To dziecko powinno podsuwało temat do zabawy,


We wszystkich formach pracy terapeutycznej realizowanej w ramach tej metody ważny był trening zorganizowanej aktywności. Ważny w przypadku dzieci, których zachowanie było chaotyczne, impulsywne. W zabawie zwracałam uwagę na trzymanie się ustalonego celu i utrzymywanie głównego wątku tematycznego. Dbałam aby każda czynność wykonywana prze dziecko, miała swój początek, rozwinięcie i zakończenie. Nawet nadawałam porządek spontanicznej aktywności dziecka na elementarnym poziomie, jeśli na przykład rozrzucało klocki skłaniałam je, by wrzucało je do pudełka.

Działania ułatwiające mówienie i rozumienie mowy stanowiły kolejną grupę technik stosowanych w tej metodzie. Pełniły trzy funkcje:

  • kompensowały deficyt informacyjny występujący w kanale słuchowym ,

  • wzmacniały proces różnicowania wypowiedzi ,

  • wspierały wzorce ruchowe, artykulacyjne wypowiedzi w zaburzeniach związanych z emisją mowy.

Te techniki odwołują się do spostrzeżeń, że ruch ciała a w szczególności rąk wywiera wpływ na emisje mowy.

Ruchy aktywizujący motoryczną pamięć słów to rytmogesty i kreacje ruchowe.

Stosowałam je regularnie dbając o zabawową formę zajęć


Celem stosowania tej metody było usuwanie przeszkód natury emocjonalno-motywacyjnej, blokujących naturalny proces nabywania kompetencji językowej przez dzieci z zaburzeniami rozwoju, zaktywizowanie tych sił psychicznych dziecka, od których zależy dynamika jego rozwoju słowno- intelektualnego.



Uważam że dziecko z upośledzoną komunikacją powinno znać sposoby na wyrażenie słów „tak” i „nie”. Toteż wprowadziłam do swojej praktyki zawodowej metodę gestykulacyjną wyrażania „tak” i „nie” Znajomość tych pojęć i umiejętność używania gestu twierdzącego i przeczącego stanowią pierwotną postawę całej komunikacji. Podczas zajęć dążyłam do zrozumienia przez dzieci pojęć „tak” i „nie”, aby później mogły sygnalizować je w jakiś umowny, ale zrozumiały dla innych sposób. Podczas obserwacji dzieci w czasie zajęć doszłam do wniosku, że najprostszymi formami ekspresji dziecięcych są: uzewnętrznianie komfortu lub dyskomfortu(np. dziecku jest wygodnie i czuje zadowolenie albo odwrotnie), własnej woli(dziecko coś chce lub czegoś nie chce), aprobaty lub dezaprobaty(dziecko zgadza się na coś lub nie)

Obserwowany przeze mnie sposób wyrażania „tak” lub „nie” miał u dzieci różne formy: u tych które były bardziej uszkodzone: skinienie głową, ruch ręką, mrugnięcie, jakikolwiek sygnał głosowy, czy znaczące spojrzenie kierowane w jedną czy druga stronę i mimika( wyraźny uśmiech lub smutek). Natomiast u dzieci sprawniejszych były to bardziej złożone formy: użycie zrozumiałych dla otoczenia sygnałów wokalnych, lub wskazywaniu znaków, piktogramów lub symboli „tak” i „nie”.

Pomysłów i propozycji na sygnalizowanie „tak”-„nie” było wiele. Obserwując dziecko odkrywałam który ze sposobów jest dla niego najbardziej odpowiedni i czytelny. Dokonując wyboru pamiętałam, że dziecko będzie musiało mieć możliwość korzystania z wybranego systemu sygnalizacji w różnych sytuacjach. Kiedy dziecko opanowywało wyrażanie „tak” (akceptacji) i „nie”(negacji), porozumiewałam się z nim w prosty sposób, np. przypominający grę z pytaniami. Wprowadzając tę metodę pragnęłam pomóc dzieciom porozumiewaniu się z otoczeniem, a celem nadrzędnym było umożliwienie kontaktu ze światem zewnętrznym.


Metodę F. Affolter stosowałam w pracy z dziećmi z głęboką niepełnosprawnością umysłową, z organicznym uszkodzeniem mózgu. Stosując ją miałam na celu uczenie ich rozwiązywania problemów dnia codziennego, a więc przede wszystkim wyzwalania celowego i skutecznego działania dłoni i poznawania własnego działania. Metodę tą wprowadzałam do zajęć z tymi dziećmi, które mają zaburzone spostrzeganie i nie są zdolne do samodzielnego zaprogramowania czynności złożonych, nawet takich, które wydają się proste i łatwe. Moja pomoc polegała na tym, że kładłam ręce na grzbietowej stronie dłoni dziecka i lekko ukierunkowywałam jego działanie, Nigdy nie wyręczałam dziecka,

a ono przeżywało wysiłek jako własny, doznawało siebie jako sprawcę. Następnie

za skutecznie działającą dłonią podążał wzrok dziecka i pojawiało się poznanie wielozmysłowe,

.

Prowadzenie terapii metodą F.Affolter nie było dla mnie łatwe.

Musiałam na podstawie wiedzy teoretycznej i doświadczenia pokierować

swoim postępowaniem i trafnie oceniać, czy terapia poprzez kierowanie dłońmi jest dla danego dziecka w ogóle wskazana, jakie tworzywa powinnam dobrać stosownie do upodobań i możliwości dziecka, kiedy uczeń dojrzał już do samodzielnego programowania czynności, kiedy trzeba zrobić przerwę na wypoczynek, jak rozpoznać bezsłowne oznaki przyzwolenia na kierowanie dłonią bądź oporu przeciw temu.



Podczas terapii metodą "malowania dziesięcioma palcami" instruowałam dziecko dokładnie co ma robić. Często sama pokazywałam w jaki sposób będziemy malować. Rozkładałam duży arkusz papieru oraz farby, a zadaniem dziecka było namalowanie tego co chce.. Malowanie odbywało się dłońmi oraz palcami , czasem sama zanurzałam dłonie lub palce dziecka w farbie , gdy po wydaniu polecenia przyglądało mi się z niedowierzaniem , że może się tak „brudzić” Zajęcia kończyłam przyczepieniem wykonanego obrazka do tablicy podkreślając w ten sposób wartość jego pracy . Metoda ta uwalniała dzieci od zahamowań, pokonywała lęk, wzmacniała wiarę w ich możliwości, pobudzała do ekspresji.

Głównym celem w stosowaniu tej metody była pomoc dzieciom w pokonywaniu lęków, uwalnianie ich od zahamowań, wzmacnianie wiary we własne siły, pobudzanie ekspresji, wzmocnienie rąk i palców.


Próbując zdefiniować, czym są zabawy paluszkowe można by powiedzieć, że: są to drobne formy zabawowe, w których osoba dorosła prowadząca zabawę wypowiada krótki tekst obrazując go jednocześnie za pomocą dłoni i palców swoich lub dziecka.

W.Szumanówna pisze, że „nie ma prawie dziecka w Polsce, które nigdy nie bawiło się grą paluszków.”, sama zresztą stosowałam je podczas zabaw z własnym dzieckiem. Popularność tych zabaw oraz własne doświadczenia zachęciły mnie do włączenia ich w proces terapii logopedycznej z dziećmi niepełnosprawnymi intelektualnie. Zabawy paluszkowe podtrzymywały i wzmacniały aktywność dzieci, które spontanicznie podejmowały zabawę swoimi rękami i palcami .

Dzięki temu ćwiczyły precyzję rąk i poszerzały repertuar swoich ruchów, bowiem sprawne ręce ułatwią niektórym z nich naukę ubierania się, manipulowania różnymi przedmiotami, a może nawet naukę pisania czy rysowania?

Początkowo podczas zabaw dzieci były bierne, ale z biegiem czasu po wielokrotnych powtórzeniach ich udział stopniowo wzrastał , w różnym tempie u różnych dzieci. Dużym sukcesem było samodzielne zainicjowanie tych zabaw przez sześcioro dzieci z głęboką niepełnosprawnością intelektualną.

.


· Wprowadzenie piktogramów jako alternatywnej metody komunikacji uzależniałam od możliwości psychofizycznych dziecka Ja stosowałam tę metodę w pracy z Patrykiem G.(z czterokończynowym mózgowym porażeniem dziecięcym), oraz Renatką B.(z zespołem Downa, tutaj jeszcze wprowadziłam znaki makatonu). były to dzieci, które rozumiały mowę i znały zasady budowania wypowiedzi. Uczyłam je nadawać znaczenie słowne przedmiotom, osobom, czynnościom, i mogły dzięki piktogramom wyrażać swoje potrzeby i dawać odpowiedzi na pytania.

Wprowadzając metodę rozpoczynałam od piktogramów : tak –nie

następnie najbliższe otoczenie - klasa, dom, najbliższe osoby,

aktywności, które dziecko lubi i te, które pomogły usystematyzować

dzień, pory roku itd.

W początkowym etapie pracy z uczniami zastosowałam fotografie.


Z piktogramów tworzyłam plan dnia pobytu dzieci w ośrodku odpowiadający kolejno wykonywanym przez nich czynnościom oraz książki komunikacyjne

Do książki komunikacyjnej wklejałam poznawane przez dziecko, systematyzowane piktogramy. Książka dawała dzieciom możliwość wykorzystania nabytych już umiejętności i skorzystanie z poznanych piktogramów w różnych sytuacjach. Ale żeby to było możliwe ściśle współpracowałam z wychowawcami , rodzicami oraz specjalistami : psychologiem i fizjoterapeutą do których dzieci uczęszczały na zajęcia .


Celem w zastosowaniu tej metody w pracy z dziećmi z zaburzeniem komunikacji było ułatwienie im kontaktów ze światem , aby jasno i skutecznie mogły przekazać swoje potrzeby , aby mogły komunikować o tym co lubią co sprawia im przyjemność lub nie.. Piktogramy dawały szansę na pomoc tym uczniom w dalszej nauce i na pomoc w rozwoju ich kolejnych możliwości komunikacyjnych



Podstawą programu M.Ch.Knillów jest dotyk i komunikacja, jako podstawowa forma kontaktu z osobami głęboko upośledzonymi umysłowo.

Aby moja komunikacja z dziećmi rozwijała się w sposób prawidłowy, dostosowałam się do dziecka, przekazywałam pozytywne nastawienie i dawałam mu poczucie bezpieczeństwa.

Celem nadrzędnym zajęć było rozwijanie świadomości i wrażliwości dzieci na wzajemne kontakty, sygnały i reakcje.

Ważną częścią składową sesji była muzyka, specjalnie skomponowana dla potrzeb tej metody. Muzyka zwiększała i stymulowała uwagę dziecka, kierowała nią i motywowała do określonej aktywności.


.

W swej pracy z dziećmi niepełnosprawnymi w stopniu głębokim, oraz z porażeniem czterokończynowym wykorzystywałam Program II i II natomiast z pracy z dziećmi niepełnosprawnymi w stopniu umiarkowanym i znacznym część III i IV.

Głównym założeniem prowadzonych zajęć było dla mnie nawiązanie wzajemnego pozytywnego dialogu dziecka z dzieckiem, oraz stworzenie i utrzymanie przyjaznej atmosfery w grupie. Traktowałam pracę tą metodą jako jedną z wielu propozycji zajęć relaksacyjnych .


Proponowane przez Knillów programy, rozwijały kontakt społeczny, ruch , a równocześnie były formą zabawy dla moich podopiecznych. Ćwiczenia pozwalały na rozwijanie świadomości własnego ciała, oraz pozwalały na coraz lepszą kontrolę nad ruchami , co ułatwiało komunikację z otoczeniem.

Na bazie własnych doświadczeń i obserwacji, zauważyłam, wzrost wrażliwości dzieci i większą otwartość na partnera w zabawie. Dzieci coraz lepiej rozpoznawały i identyfikowały wysyłane przez siebie sygnały oraz lepiej dostosowywały się do zachowań partnera. Zauważyłam wyraźne zmiany w zachowaniu niektórych dzieci, co zachęciło mnie do dalszej pracy z nimi metodą M.Ch. Knillów. Wierzę, że rozwój wzajemnych pozytywnych kontaktów między dziećmi niepełnosprawnymi, wpłynie również na zmianę ich postaw wobec innych osób z otoczenia, oraz ułatwi nawiązywanie pozytywnego kontaktu z otoczeniem. Uważam, że metoda ta świetnie rozwija samoświadomość, oraz wzbogaca relacje z innymi. Dzięki niej dzieci zahamowane stały się bardziej otwarte i bogatsze, a dzieci agresywne i nieskoordynowane z większą uwagą starają się odnosić do swojego partnera w zabawie.


Stosując Metodę Dobrego Startu jednoczesne rozwijałam

Funkcje językowe, spostrzeżeniowe: wzrokowe, słuchowe,

dotykowe kinestetyczne (czucie ruchu) .stosowałam ją w pracy

z dziećmi sprawniejszymi z grup edukacyjnych.

Pozytywne aspekty jakie przyniosło zastosowanie moim podopiecznym tej metody to wzrost koncentracji uwagi na zajęciach, wzrost poczucia świadomości własnego ciała oraz poprawa orientacji w lewej i prawej stronie schematu ciała i przestrzeni.

W czasie zajęć prowadziłam ćwiczenia słuchu fonematycznego na tekście piosenek. Ćwiczenia te rozwijały analizę i syntezę słuchową oraz zdolność różnicowania fonemów. W czasie zajęć stosowałam trzy rodzaje ćwiczeń:

a)ćwiczenia ruchowe

Była to zabawa ruchowa nawiązująca do treści piosenki

b) ćwiczenia ruchowo-słuchowe

Do elementu ruchowego dołączałam element dźwiękowy. Rozwijałam jednocześnie motorykę i percepcję słuchową. Ćwiczenia te stosowałam podczas każdego zajęcia lecz za każdym razem były inne..

c) ćwiczenia ruchowo- słuchowo- wzrokowe, które łączyły trzy elementy: ruchowy, dźwiękowy, wizualny. W tych ćwiczeniach zaangażowane były wszystkie trzy analizatory. Usprawniałam zatem funkcje ruchowe, wzrokowe, słuchowe oraz ich integrację. W kolejnej fazie ćwiczeń demonstrowałam wzór, omawiałam go oraz pokazywałam sposób wykonania. Ważne było dokładne łączenie ruchu i rytmu piosenki, zachowanie właściwego kierunku ruchu podczas kreślenia linii. Była to faza uczenia się polisensorycznego, w którym dziecko angażowało wiele zmysłów: dotyk, ruch, wzrok, słuch.

Dalsze fazy ćwiczeń ruchowo- słuchowo-wzrokowych to różne formy reprodukowania wzoru: całą ręką- w powietrzu, najpierw w obecności wzoru, potem z pamięci, palcem – na stole, na podłodze, na tackach z kaszą, kredą, węglem rysunkowym, kredką świecową, ołówkiem, mazakiem, pędzlem, na tabliczkach, papierze .

3) Zajęcia końcowe- to krótkie ćwiczenia relaksacyjne

Wywoływanie, wzmacnianie i rozwijanie aktywności komunikacyjnej dzieci ze sprzężonymi zaburzeniami rozwoju , za pomocą tak wielu metod i technik terapeutycznych, umożliwiło im nawiązanie kontaktu nie tylko z osobami najbliższymi , ale także terapeutami oraz innymi osobami z otoczenia . Dzieci te pomimo tak wielu ograniczeń sensorycznych , intelektualnych , komunikacyjnych i motorycznych pokazały , że są zdolne do rozwoju, a imponujące efekty terapii im samym dawały satysfakcję i uczucie radości sprawczej . Podczas kontaktów z dzieckiem i wykonywaniu różnych zabiegów usprawniających podążałam za nim , jeśli odmawiało lub nie potrafiło czegoś wykonać czekałam na bardziej sprzyjający moment dla nawiązania kontaktu i wprowadzenie zaplanowanej metody terapii. Pracując z dzieckiem o zaburzonym rozwoju , cokolwiek z nim robiłam zawsze je o tym informowałam. Przez to uzyskałam jego akceptację i zaufanie a tym samym pozytywne efekty terapii .